dalej może być gorzej
8 kwietnia roku pańskiego 2009
Rano wstałem, zrobiłem jajecznice i kawę, popalając cigareta przyglądałem się i nasłuchiwałem odgłosów ptaków za oknem, była piękna wiosenna pogoda kiedy zadzwonił telefon:
- Tak słucham?
- Cześć, słuchaj idę na miasto po jakieś ciuchy, przejdziesz się ze mną?
To dzwoniła znajoma, nazwijmy ją Ewelina.
- Pewnie, to gdzie się spotkamy?
- Przy kinie o trzeciej.
Odłożyła słuchawkę a ja przypomniałem sobie że jak co rano miałem uczyć się do egzaminu na prawo jazdy i jak co rano wiedziałem że to nie wypali więc zapaliłem skręta i dalej słuchałem ptaków nucąc pod nosem "Rasta don't work for no CIA".
Była za pięć trzecia kiedy znowu zadzwonił telefon:
- Gdzie ty kurwa jesteś?
- Ej zapomniałem, nie wkurwiaj się już idę.
Ubrałem buty, pogłaskałem psa i wybiegłem z domu mijając pana listonosza który był prawdopodobnie bardziej spalony niż ja gdyż rozmawiał z ptakami i nucił jakąś rosyjską melodie pod nosem. Przebiegłem obok przedszkola do którego chodziłem jako szczeniak i zawsze rywalizowałem o teren w piaskownicy z Adrianem.
Już przy kinie przestałem biec, nie chciałem dać poznać po sobie że zależało mi na tym spotkaniu więc szedłem powoli szurając butami o nierówne chodniki i przyglądając się pieszym którzy byli zajęci swoimi sprawami.
Doszedłem do Eweliny, była ubrana w zieloną sukienkę w roślinnych motywach a na nogach miała buty na szpilkach w kolorze żółtym które kontrastowały się z sukienką, włosy miała rozpuszczone tak że każdy malutki podmuch wiatru pięknie je rozwiewał:
- Narodziny Wenus - pomyślałem.
Ewelina była niską brunetką o zielonych oczach, miała twarz rasowej kurwy o której marzą przed snem młodzi chłopcy waląc konia się i nasłuchując czy zaraz ich matka nie wejdzie do pokoju.
- Cześć! - powiedziała odgarniając kosmyki włosów z czoła.
- No cześć
Pocałowała mnie symbolicznie w policzek.
- To gdzie idziemy na te zakupy? - spytałem, odpalając papierosa.
- Pójdziemy do Big Stara a potem do Reportera, widziałam że mają promocje.
- Okej, gdzie tylko zechcesz - odrzekłem.
Poszliśmy do Big Stara, pół godziny wybierania spodni i pół godziny przymierzania spodni w sumie straciłem godzinę życia.
Wybrała spodnie, poszliśmy na lody.
Ja wziąłem truskawkę i banana z czekoladą a ona kokos i wanilie.
- Aleeeeeee pyszne! Mogłabym tak całe życie jeść lody - rzekła.
- No, lody są czadowe zwłaszcza na kaca.
Przypatrywałem się jak je loda, robiła to w taki sposób że wybaczcie ale stanął mi, jeśli są jakieś techniki jedzenia loda żeby facetowi stanął to Ona była w tym mistrzem.
- Kurwa, nie jedz tak tego loda, stoi mi - nie posłuchała, teraz wydawała z siebie odgłosy jakby naprawdę komuś opierdalała gałę.
- No co?! To chyba dobrze że Ci stoi nie? - Odrzekła, uśmiechając się.
Życie stawało się piękniejsze.
- Co robisz wieczorem? - Spytałem z lekkim drżeniem w głosie.
- Nie mam planów, a co chcesz coś porobić? - Jej wzrok powędrował na chwile w okolice mojego krocza.
- No może gdzieś wyskoczymy na drinka czy coś?
- Chętnie, to przyjdź po mnie o ósmej i pójdziemy gdzieś.
Doszliśmy do jej drzwi, pocałowała mi i rzuciła słodkie:
- To pa!
Wróciłem do domu, wiedziałem co oznacza takie wyjście, trzeba się ogolić.
- Kurwa jak ja nienawidzę się golić powiedziałem do Jima (mojego psa).
Jim spojrzał na mnie jak na debila, wyszedł z kuchni i przyniósł piłeczkę.
W międzyczasie wypiłem 5 kaw i zapaliłem trawę.
- Kawa i trawa to chujowe połączenie - pomyślałem.
Bo wiecie trawka działa na mnie jak kawa a trawka i kawa działa jak amfetamina, nie wiem czy tylko ja tak mam, w zasadzie mam to w dupie, ale fajnie nie jest.
Powoli zbliżała się godzina ósma, powoli bo nie było jeszcze szóstej ale czas po spaleniu tak pędzi że za chwile będzie ósma a potem znowu trzecia.
- No chuj - pomyślałem - Czas się ogarnąć i ogolić.
Wszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic myjąc się jakimś chujowy żelem z biedronki dla mężczyzn.
Kiedy już wytarłem swoją super-hiper-mega muskularną klatę i jajka przyszedł czas na najgorsze.
Maszynka do golenia.
- Kto to kurwa wymyślił?! Na jakich chuj mam się golić?
Ale tak to już jest, kiedy byłem na rozmowie o prace z brodą powiedzieli mi od razu:
- Tam są drzwi brudasie!
A kiedy byłem na rozmowie o prace ogolony dostałem ją z miejsca (fakt faktem rzuciłem ją po miesiącu.)
Jak kiedyś będę mieć własną firmę to zatrudnię samych brodaczy a pięknym lalusiom powiem:
- Tam są drzwi geju!
- "Wole być faszystą niż pedałem" - zaśmiałem się.